Pierwsi zwiedzający

Piknik Naukowy – pierwszy na Stadionie Narodowym…. i nasz ostatni



Wlewamy Coli, dodajemy Mentosy, potrząsamy...

Wlewamy Coli, dodajemy Mentosy, potrząsamy…

Nadzieje jakie pokładaliśmy w sobotnim  Pikniku Naukowym były porównywalne z tymi, które Polacy pokładali w narodowej reprezentacji rozgrywające tu mecz podczas Euro 2012. Tym razem też byliśmy zawiedzeni. Nie jest to wina organizatorów. Po prostu narodu było za dużo.

Piknik Naukowy. Impreza dla wytrwałych

Pojedźmy tam na sam początek, na 11-tą. Chcieliśmy przechytrzyć resztę i zwiedzić wszystko „z rana”, jak jeszcze ludzi będzie mało. Plan był taki, że „reszta” zwali się tu po obiedzie i porannych, sobotnich zakupach. Plan był na tyle dobry, że zdecydowało się na niego jak słyszałem w radio, około sto tysięcy osób do godziny dwunastej. Więc największe wrażenie robił na nas tłum, którego mieliśmy zaszczyt być cząsteczką. Niemal 200 stoisk, same ciekawe rzeczy – chcieliśmy to wszystko pokazać dzieciom. Jednak najczęściej oglądanymi przez nasze dzieci eksponatami były pośladki – akurat tak się składa, że u czterolatków spacerujących w tłumie to najczęściej występująca rzecz na wysokości oczu. Nie ma w tym złośliwości, po prostu nie byliśmy przygotowani na taki tłum. Przesądziła o tym pogoda, lokalizacja i kluczowy fakt – wjazd za darmo i to było widać, bo frekwencja jak w soboty kilkanaście lat temu na Jarmarku Europa – w tym samym miejscu.

To co podobało nam się najbardziej, to możliwość obejrzenia od środka Stadionu Narodowego. Inwestycja robi ogromne wrażenie. Popatrz synu, ten ogromny stadion był tak drogi, że jeszcze Twoje prawnuki będą go spłacać. Chyba że 319 dni w roku będzie tu występowała Madonna…

Skoro taki z Ciebie naukowiec, przeczytaj także o Nocy w Instytucie Lotnictwa…

Na poważnie – stadion jest piękny, robi wrażenie. Wywołuje nawet swojego rodzaju dumę (udało nam się, nam- Polakom). W sobotę można było wejść na płytę i na murawę,a raczej jej kilkudziesięciometrowy fragment, rozwinięty chyba na tę specjalną okazję. Dla wytrwałych kilkudziesięciometrowa kolejka do szatni (napiszcie czy warto było).

Sama idea Pikniku świetna. Zanim opadliśmy z sił udało nam się na kilku stoiskach pokazać dzieciom jak działa świat. Zostało nam jakieś 180 stoisk, ale resztę może zobaczymy następnym razem, jak oczy pociech będą już  na większej wysokości :)

 

 

 

Komu polecamy 

– rodzicom z dziećmi o wzroście powyżej pośladków osoby idącej z przodu

Komu nie polecamy 

– rodzicom z dziećmi poniżej 90 cm wzrostu

Praktyczne wskazówki 

– parking jest płatny – 20 PLN, więc jeśli macie możliwość przyjdźcie piechotą lub skorzystajcie z pobliskiej stacji PKP Stadion