Tarabuk i tarabajanie

Tarabuk: księgarnia-kawiarnia i Tarabajanie



idzie sobie i idzie i idzie…

Jeśli akurat tak się złożyło, że w niedzielę wstaliście nieco wcześniej, przed Wami cały dzień i poza obiadem, zakupami, mszą, odwiedzinami cioci nie macie co zrobić z wolnym czasem, możecie załadować rodzinę w samochód tudzież autobus ZTM i udać się na 12.30 na „Tarabajanie”. Tarabuk i tarabajanie, to propozycja dla rodziców z dziećmi ciekawymi świata i bogatą wyobraźnią. 

Tarabuk i tarabajanie – co to takiego?

Miejsce bardzo przytulne, wręcz wyjątkowe. Po prawej stronie magiczna sala, gdzie w otoczeniu książek można skosztować herbaty i zjeść małe co nieco (nie próbowaliśmy niestety). Po lewej lada z książkami – coś dla moli książkowych. Jeżeli jesteś zwolennikiem multitaskingu (potrafisz w tym samym czasie jeść lub pić i czytać) to miejsce (po prawej) jest zdecydowanie dla Ciebie.

Zaraz, zaraz, zapomniałem, że przytaszczyłeś tu swoją córkę lub syna – ok, idźcie prosto, w kierunku ciszy, za kotarę. Ciastka zjesz innym razem. Liczba miejsc ograniczona, ale dzięki temu jest tu kameralnie i przytulnie – naprawdę można poczuć się jak u siebie w domu, a co najmniej jak w gościach u wujka, który jest prof. dr hab. na emeryturze. Dzieci siedzą na dywanie, rodzice na krzesłach. Naprzeciwko pani z fletem poprzecznym i druga- z cymbałkami , na których każde dziecko może „pograć” przez kilka sekund (dla niektórych dzieci będzie to największa, najbardziej porywająca atrakcja tej godziny). Zaczyna się przedstawienie, w ruch idą kukiełki. Niestety, nie jest to amerykańskie kino akcji. Głos i muzyka stają się bardzo ciche (w porównaniu z grą czterolatków na cymbałkach). Nastrój wręcz wymusza skupienie, nasłuchiwanie, a z czasem u części dzieciaków i nieco większej rodziców znużenie. Pierwsi poddają się rodzice (smartfony w dłoń), ich dzieci dzielnie trwają na dywanowym posterunku.

Tarabajanie

Specyficzne miejsce, specyficzny klimat i specyficzna dynamika. Jeśli Twoje dziecko ma więcej wspólnego z dynamitem niż z porankiem w Puszczy Białowieskiej może nie być to najlepszy pomysł na niedzielne południe. Choć przyznam szczerze, że dało się zauważyć większą ekscytację żeńskiej części dywanowej publiki.

Komu polecamy:

– dzieciom mogącym skupić uwagę na nieruchomych prawie sylwetkach przez minimum 30 minut

– rodzicom i dzieciom z ponadprzeciętnym słuchem

– dzieciom w wieku 0-6 miesięcy (domyślacie się dlaczego?)

Komu nie polecamy:

– osobom, które mają problem z perystaltyką jelit – dźwięki temu towarzyszące mogą skutecznie zaburzyć przebieg przedstawienia

– rodzicom po ostrym melanżu dzień/noc wcześniej (Wasze chrapanie może być w tych okolicznościach odczuwalne niczym ryk startującego z Okęcia samolotu)

– rodzicom dzieci z ADHD

– rodzicom dzieci, którzy swoją leniwość wychowawczą tłumaczą rzekomym ADHD swoich dzieci

– osobom z aparatami słuchowymi z prawie rozładowaną baterią

– muchom – lepiej nie wpadajcie przez okno! Możecie strasznie namieszać

Praktyczne wskazówki:

– jeśli masz włączone w telefonie „dźwięki klawiszy” – na Boga! Wyłącz je przed wejściem- barbarzyńco!

– obok jest całkiem nieźle zaopatrzona kawiarnia i księgarnia. Macie prawie godzinę by poprzeglądać pozycje na półkach, a są one bardzo ciekawe, mam nawet wrażenie że jakoś specjalnie dobrane, przez Pana w średnim wieku za ladą. Dobry człowiek w dobrym miejscu – dobre książki na pułkach. Warto mieć przy sobie pare złociszy na zakup, dzięki któremu w myślach być może powiesz sobie „jednak warto było tu przyjechać”

– jeśli już udało Wam się znaleźć miejsce parkingowe, polecamy spacer na dach Biblioteki Uniwersyteckiej – przeczytaj naszą relację z pobytu w tym miejscu. Najpewniej po takiej dawce wysokiej kultury,  Twoje dzieci potrzebują się „wyszumieć”

– warto przed wyjściem sprawdzić na stronie Tarabuk, czy akurat w tą niedzielę Tarabajanie jest w planie

– na tej samej stronie jest też informacja „Zapraszamy dzieci od lat 4”.  Choć po naszym wpisie trudno w to uwierzyć, młodsze rzeczeczywiście mogą nie nadążać za rozwojem akcji