Taras widokowy w PKiN – w 45 sekund prawie do nieba
12 osób, w tym Niemcy, Japończycy, Rosjanie – i Wy z dzieckiem. Aha, nie można zapomnieć o najważniejszej osobie na pokładzie, bez kciuka której cała wyprawa po prostu nie byłaby możliwa – Pani Windziarki
Taras widokowy w PKiN – warto „po drodze”
Pewnie większość z Was jeszcze za czasów szkolnych zaliczyła ten obowiązkowy niegdyś punkt programu wycieczek szkolnych. Niemniej wtedy, pewnie jeszcze nie mieliście dzieci. Teraz jest inaczej, więc nie odmawiajcie i im tej przyjemności.
Nie jest to może miejsce, do którego należy planować specjalną wyprawę, ale jeśli jesteście w Centrum, warto pokazać dziecku jak Warszawa wygląda z góry (chyba że jesteście skromną, polską rodziną mieszkającą pod adresem Złota 44). Sam nie wiem, czy dzieci mają większą frajdę na XXX piętrze, czy w windzie – w drodze na szczyt. Przeciążenia są odczuwalne dla dorosłych, nie mówiąc o dzieciach. „Długą” podróż umilają uśmiechające się do dzieci Panie windziarki. Nie ma się co temu dziwić – w końcu siedzą na stołkach, i jeśli w windzie pojawią się jakieś dzieci, mają rozmówców na wysokości swoich oczu. Tajniki pracy w tym zawodzie zdradzono w tym krótkim wywiadzie dla PR. Słowem od 7-ej do czternastej wciskanie 2 przycisków i jazda góra-dół, bez najmniejszej możliwości jazdy w bok. Moja żona stwierdziła nawet, że to musi być fajny zawód – tak jeżdżą i czytają po drodze książki.
Taras widokowy w Pałacu Kultury – warto?
Komu polecamy:
– przyszłym pilotom i pracownikom NASA
Komu nie polecamy:
– z lękiem wysokości osobiście bym się tam nie pchał
Praktyczne wskazówki:
– niezależnie od pory roku założcie dzieciakom czapki – inaczej wiatr pourywa im tam głowy
– warto mieć kilka drobniaków do zamontowanych tam „lornetek”
– nie wchodźcie do windy bezpośrednio po posiłku, inaczej w podjeździe, w okolicy XXV piętra nasi przyjaciele zza granicy, oprócz Warszawy widzianej w góry poznają też kulinarne preferencje Polaków
– bilety są dość drogie jak na tak krótkotrwałą atrakcję. Jeśli chcecie przyoszczędzić, tatuś jedzie z dzieckiem na górę, a mamusia w tym czasie idzie do świątyni lansu i bounce’u- do Złotych Tarasów (ale wtedy gdzie tu oszczędność? Oto jest pytanie)