Plakat promujący wystawę

Wystawa czasowa Tajemnice Podwodnego Świata w Muzeum Techniki – gdybym mógł cofnąć czas…



Batyskaf

Batyskaf

Znacie to uczucie, gdy człowieka uczepi się jakaś piosenka. Od wczoraj mam tak z If I could turn back time (Cher). Właśnie- gdybym mógł, nie starciłbym czasu, pieniędzy i dobrego nastroju.

Moje nadzieje związane z wystawą Tajemnice Podwodnego Świata w Muzeum Techniki były dość duże po obejrzeniu filmu promującego to przedsięwzięcie. Niestety, film ma z rzeczywistością tyle wspólnego co Gwiezdne Wojny. Nie wiem jak udało się zamarkować uśmiechy na twarzach dzieci z filmu. Zarówno u moich jak i innych biorących udział w odkrywaniu tajemnic podwodnego świata, na twarzach przeważał kaprys niedowierzania, że tak ono wygląda.

Jeśli wybieracie się do Pałacu Kultury i Nauki przeczytajcie także o przejażdżce windą i Muzeum Techniki 

Zaczyna się od wejścia do „batyskafu”. Tu każdy może nałożyć  wiszące na wieszakach kombinezony. Jako jedyny z grupy nakładam je swoim synkom i podwijam nogawki (bo są kilka numerów za duże). Nie wiem jeszcze że owe przebranie to największa atrakcja wystawy. Do batyskafu wchodzi Pani zapowiadająca, mówi coś z pamięci. Jesteśmy jednak tacy podekscytowani,  że nie pamiętam nawet o czym. Z batyskafu przechodzimy do czegoś co miało imitować łódź podwodną. Wewnątrz czeka nas projekcja filmu o podmorskich żyjątkach, w którym lektorem jest Krystyna Czubówna…

To chyba miała być łódź podwodna

To chyba miała być łódź podwodna

Myślę sobie zaraz pewnie będzie coś więcej niż puszczanie filmu który mogę obejrzeć na Discovery. Niestety jestem w błędzie, pozostałe osoby z dziećmi też. Jeśli po dwóch minutach projekcji dziecko prosi Cię tato chodźmy już, to wiedz że coś się dzieje – tzn. nic się nie dzieje.  Ale jest jeszcze nadzieja – ostatnim punktem jest zwiedzanie „wraku” Mary Rose.

Mary Rose...

Mary Rose…

Wchodzimy, pani z obsługi już czeka, tradycyjnie z pamięci mówi kilka zdań o historii tego statku po czym zapowiada słuchowisko o jego ostatnich chwilach. Wewnątrz robi się ciemno, z głośników leci słuchowisko, ktoś ze zwiedzających stwierdza nawet nie ma obrazu, trzeba zawołać Panią, po czym wszyscy na pokładzie uświadamiają sobie, że właśnie tak ma być…

Synek ponownie pyta mnie Tato, a kiedy idziemy?  Uff, statek zatonął, możemy już stąd iść.

44 złote mogliśmy zdecydowanie lepiej zainwestować. Całe szczęście poranek udało się poniekąd uratować – akurat wczoraj z Placu Defilad wyruszała w drogę parada Porsche;)

Parada Porsche - Plac Defilad 07.09.2013 Warszawa

Parada Porsche – Plac Defilad 07.09.2013 Warszawa